Raport książkowy: Down Girl - Logika Mizoginii (Kate Manne)
Zacznę od tego że nie wiem czy „Mizoginia” to często używane słowo w polszczyźnie. Jesli nie, to proszę o przebaczenie. Ale idźmy w to.
Czym jest mizoginia? Jak jąpowinniśmy rozumieć? Autorka Kate Manne zadaje sobie to pytanie w książce „Down Girl”, i promuje rozumienie tego pojęcia w sposób systemowy. Nie chodzi tu o nienawiść jednostek, tylko o coś co dzieje się na wielu poziomach, o usystematyzowanym „doprowadzaniu kobiet do porządku”, a mianowicie porządku gdzie oczekuje się od nich żeby zawsze były dostępne aby dzielić się swoją troską, uwagą, podziwem itd z innymi [mężczyznami]. Jeśli to robią, są promowane, a jeśli się buntują to system je za to kara. Ten system przejawia się w relacjach rodzinnych lub w pracy, w sprawach sądowych, a także w mediach i w aktach przemocy. Autorka opisuje to wszystko, i jest to wciągające, bo używa wiele przykładów z życia i z wydarzeń światowych.
Opisyje ona też mizoginie jako fenomen który sam siebie uniewidacznia. Otóż jeśli kobieta skarży się że jest niesprawiedliwie traktowana, karana jest za to (na przykłąd jest oskarżana że chce zwrócić na siebię uwagę). W efekcie społeczeństwo przenikłe mizoginią to społeczeństwo w którym jej prawie nie widać. Widzę analogię do kryzysu klimatycznego. Moja mama często skarży się: „Skoro z tym klimatem tak źle, to czemu nie mówią o tym w telewizji?” A sytuacja jest taka że kryzys klimatyczny, choć wpływa na wszystkich i nie jest podwarzalny naukowo, niemniej jest uciszany lub rozpraszany przez tych przy władzy którym tak na rękę. W książce Naomi Oreskes „Handlarze złudzeń” jest to bardzo dobrze udokumentowane.
Kate Manne pisze o roli ofiary. Czy rola ofiary to jest pasywna rola? Ofiara gwałtu ma tak właściwie wiele powodów aby nie podawać swego gwałciciela do policji - może się bać traumatyzującego procesu prawnego, lub odwetu. Więc dlaczego niektóre kobiety jednak to robią? Manne podaje odzyskanie własnego poczucia sprawczości, oraz solidarność z możliwymi przyszłymi ofiarami, jako część odpowiedzi. Ale społeczeństwo duzo wymaga od kogośw roli ofiary. Musi byż bez skazy - chociażnajmniejszy zarzut już uruchomi u ludzi bezproporcjonalne podejrzenia. A wieć podjęcie się tej roli z włąsnej woli, na przykład uruchamiając sprawę sądową, jest samo w sobie aktem oporu: tym aktem dana niesprawiodliwość jest uwidoczniona, i ktoś kto kogoś zraniłmusi ponieść konsekwencje. Tu analogia z aktywistą, albo ze rdzennym mieszkańcem danego terenu, który stawia opór: otóż obrońca praw ludzkich też ma wiele powodów żeby zrezygnować, też musi wytrzymać wiele obelg i poniżeń. Niesieinie tej roli jest niemniej stawieniem oporu, czasem jedynym możliwym sposobem który pozostaje.

Konkretny przykłąd: uczestniczyłem niedawno w demonstracji przed ambasadą Chile. Domagaliśmy się rozpatrzenia sprawy Julii Chuñil, chłonkini Mapuchów, która chroniąc swojego terytorium została najprawdopodobniej zabita. Mijający nas pan narzekał na nas, że zakłucamy pokój na ulicy. A ty, co o tej sytuacji sądzisz?
Na koniec - jak odnieść się do brutalnego, wszechobecnego systemu który na domiar złego kryje po sobie ślady, w którym uczestniczą twoi bliscy i twoja rodzina? Książka nie odpowiada nam na to pytanie, sami musimy się starać o odpowiedź. Ja myślę tylko o ludziach których teraz nazywamy bohaterami, tak jak Maxymilian Kolbe, żołnierze wyklęci, lub działacze Solidarności. Ofiarowali się na różne sposoby, bez gwarancji sukcesu, dla dobra innych. Powtaram ciągle: działąli wbrew swojemu otoczeniu. Mam nadzieje też potrafić tak postępować.
